sobota, 11 lutego 2017

Rozdział IV

Ci, KTÓRYCH KOCHAMY NIE UMIERAJĄ NIGDY, BO MIŁOŚĆ TO NIEŚMIERTELNOŚĆ


- ...ale na pewno każdy już tak myśli? 
- Sądzę, że tak. Postarałem się, aby ta wiadomość obiegła cały świat. Wyglądało to całkiem realistycznie do tego stopnia, że ogłoszono żałobę narodową z powodu Twojej śmierci. 
- Co, poważnie? - spytała zdziwiona blondynka
- Oczywiście, że poważnie. Powiem Ci więcej... Jak się czujesz na wieść o tym, że jutro odbędzie się Twój pogrzeb? - zapytał z uśmiechem Niemiec
- Pogrzeb? To aż tak daleko zaszło? 
- Trzeba doprowadzić tę sprawę do końca, ale nie martw się tym także się zająłem. Tobie pozostaje tylko wrócić do domu, spakować się i solidnie odpocząć, bo z tego co widzę szpital Ci nie służy. 
- Jak to spakować? A samolot? - zapytała Pamela
- Ach tak, zapomniałem... Jutro o 15:10 masz samolot. Tu masz bilet.
- Och Elias co ja bym bez Ciebie zrobiła?! - krzyknęła blondynka i rzuciła się chłopakowi na szyję
- Zapewne nic co byłoby związane z Twoją śmiercią! - zaśmiał się Niemiec próbując wyrwać się z uścisku Pameli 
- Tylko jest jeden problem... Jak ja wrócę do domu? Rozbiłam samochód!
- Odwiozę Cie, mój samochód nie wyróżnia się od innych, więc nie powinnaś zostać zauważona. 
- Dobrze - powiedziała blondynka i skierowała się do wyjścia z sali, w której leżała
- A ty gdzie? 
- No jak to gdzie? Na parking...
- Chyba nie myślałaś, że pozwolę Ci tak wyjść?
- No tak, przepraszam. Więc co wymyśliłeś?
- Wiem, że Ci się to nie spodoba... - mówił niepewnie Elias - ...ale musisz się w to okręcić... i położyć na tym wózku... - powiedział chłopak pokazując dziewczynie materiał do przykrywania zwłok i wózek do ich przewożenia
- Co! Nigdy w życiu! - oburzyła się dziewczyna
- Inaczej nie będzie realistycznie i wszystko się wyda.. no i ...
- Niech Ci będzie... - zakomunikowała blondynka po czym wykonała polecenie chłopaka 

Gdy sportsmenka była już w samochodzie chłopaka i poczuła, że ruszyli zaczęła uwalniać się z ,,kamuflażu".
- Tak się zastanawiam... Jeśli ktoś nas... Ciebie... widział jak pakujesz trupa do swojego samochodu... co sobie wtedy pomyślą?
- Uwierz, że nic szczególnego. Nie powiedziałem Ci, że... pożyczyłem samochód od znajomego, który pracuje w zakładzie pogrzebowym... no i to norma, że tu się przewozi martwych... - mówił Elias spoglądając na reakcję dziewczyny kątem oka 
- Wiesz co, czasami mnie dobijasz... - powiedziała z uśmiechem dziewczyna i rozłożył się na siedzeniu 

Gdy Pamela była już w domu od razu poszła do swojego pokoju, bezwładnie padła na łóżko, aby przemyśleć jak powie swoim nadopiekuńczym rodzicom o jej zamiarach. Jak wytłumaczy to co już zrobiła? Oczywiste było, że na słowo ,,wyjazd" rozpęta się piekło, którego tak bardzo chciała uniknąć. Wystarczająco się już nacierpiała, nie chciała jeszcze bardziej. Z zamyślenia wyrwał ją głos matki:
- Gdzie ty byłaś? Wiadomości podają, że miałaś wypadek i ...
- Tak, miałam... 
- Jezus Maria, jak to się stało? - zapytała zaniepokojona Helga siadając na łóżku obok córki
Dziewczyna wzięła głęboki wdech po czym powiedziała:
- Ten wypadek... ja go tylko udawałam. Wcześniej ustaliłam wszystko z Eliasem, wiesz on jest lekarzem... no i jak już wjechałam w te drzewo to on miał ogłosić, że mój stan jest ciężki i nie przeżyję... no i tak też zrobił. A wszystko po to, żebym mogła oderwać się od tego wszystkiego. Od  paparazzi, reporterów, fanów. Mam dość takiego życia. Rozumiesz?
Kobieta z zatroskaną miną słuchała wyjaśnień córki po czym zapytała:
- Nie chcesz już być sławna?
- Nie chcę i tak naprawdę nigdy nie chciałam. Odkąd pamiętam byliśmy obserwowani. Zawsze mi to przeszkadzało, ale potem coś mi się odmieniło i wykorzystałam fakt, że tata był piłkarzem i zapracowałam na własną sławę... ale teraz... po tym jak Philipp mnie zdradził, chcę... - Pamela nabrała tchu - wyjechać...
- Jak to wyjechać? Dokąd? Najpierw znikasz na kilka dni, nie dajesz znaku życia, dopiero z wiadomości dowiaduję się, że miałaś wypadek i umarłaś! A dzisiaj jak już wróciłaś do domu uświadamiasz mi, że chcesz wyjechać! Pomyśl jak my się o Ciebie martwiliśmy! - krzyczała wściekła matka
- Wiem, że się martwiliście. Wiem też, że nie powinnam tak znikać na tyle czasu o niczym Was nie informując, ale musicie też zrozumieć, że jestem dorosła i nie możecie mnie już kontrolować. A wyjeżdżam do Madrytu...
- Przepraszam, trochę mnie poniosło... Poco aż do Madrytu? Poznałaś tam jakiegoś chłopaka? - zainteresowała się starsza kobieta
- Co? Mamo proszę Cię, daj spokój!
- Dobrze, już dobrze. Więc poco?
- Muszę się spotkać z pewną osobą...
- Kiedy wyjeżdżasz?
- Jutro...ale nie martw się, za 2 tygodnie wrócę! - powiedziała niepewnie blondynka
- No przyznaj się, że jedziesz do chłopaka...
Pamela wiedząc, że inaczej nie dostanie pozwolenia na wyjazd skinęła głową na potwierdzenie.
- Kto to jest? Jak się nazywa? Ile zarabia? Gdzie pracuje? Przystojny?
- Tak mamo... Jest bardzo przystojny, ale możesz już iść, bo chciałam się przygotować, odpocząć... Sama rozumiesz...
- Och tak, oczywiście córeczko. Musisz dobrze wyglądać! - powiedziała uśmiechnięta matka, pocałowała córkę w czoło i wyszła z pokoju
 - Gdybyś wiedziała poco ja tam jadę to byś się tak nie cieszyła... - pomyślała dziewczyna i znów opadła na łóżko


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czwarta notka już za nami! :D Na początku dziękuję za życzenia z okazji urodzin. :) :) :)
Dzisiejsza notka także nie jest zbyt obszerna, ale musiałam ją zakończyć nie zaczynając następnego wątku. Postaram się, aby następna notka była długa. (bynajmniej dłuższa od tej XD) Aby nie przeciągać żegnam się z Wami. Do następnej soboty! :) 


Zapraszam do czytania i komentowania!  


Ashley :*