sobota, 4 marca 2017

Rozdział VI

TO JEST JAK UZALEŻNIENIE - ZA PIERWSZYM RAZEM SIĘ BOISZ, POTEM ROBISZ TO NAŁOGOWO


Ze snu wyrwała ją głośna rozmowa dwóch osób. Rozmawiali po hiszpańsku, mimo to Pamela nie była w stanie ich zrozumieć. Przestraszona szybko otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Nie  było nikogo, poza prezenterem prowadzącym wiadomości w telewizji. Blondynka zaśmiała się sama z siebie, po czym wstała z łóżka i wyłączyła telewizor. Już chciała wyjść z hotelu i zwiedzić Madryt, gdy przypomniała sobie, że w oczach mediów nie żyje. Nagle jej dobry humor gdzieś się rozpłynął. Zaczynała żałować, że w ogóle zaczęła tę zabawę w jej śmierć, ale teraz już tego nie odwróci. Tak wcześniej postanowiła i musi ponieść konsekwencje za swoje czyny. Pomyślała, że dzisiejszy dzień spędzi w hotelu, a na zewnątrz wyjdzie wieczorem, ale gdy odsłoniła okna i spojrzała przez nie, postanowiła że nie może zmarnować tak pięknego dnia. Założyła więc luźną, letnią sukienkę, na głowę kapelusz, a na oczy wielkie słoneczne okulary. Spojrzała w lustro i z uśmiechem stwierdziła, że jest gotowa, aby wyjść.

Spacerowała ulicami Madrytu rozkoszując się słońcem i letnim powietrzem. W Berlinie nie mogła sobie na to pozwolić. Nawet najmniejszy jej ruch był obserwowany przez miliony fanów i setki paparazzi. Czuła się uwięziona... A teraz? Nikt nie zwracał na nią uwagi, przez co czuła się wolna i mogła robić to na co ma ochotę bez obaw, że negatywnie wpłynie to na jej sławę.

Cały dzień zajęło jej bezmyślne przechadzanie się po mieście. Wieczorem zaś postanowiła się rozerwać. W tym celu udała się do najbliższego klubu nocnego jaki napotkała. Z uśmiechem weszła do pomieszczenia i na wejściu ,,powitał ją" dym papierosowy i grupka pospolitych żuli śliniących się na jej widok. Blondynka nienawidziła takiego klimatu i pośpiesznie wróciła na zewnątrz. Udała się do następnego klubu z nadzieją, że tam napotka godne siebie towarzystwo, lecz było to samo. Tak samo jak w następnym i następnym...

- Wiedziałam, że w klubach niskiej klasy nie ma doskonałych warunków, ale żeby aż tak?? - pomyślała Niemka
Chciała być niezauważalna i udawało jej się to, dlatego też chciała udać się do zwykłego klubu, aby nikt nie odkrył kim na prawdę jest. Niestety nie mogła tam dłużej zostać i postanowiła złamać swoją zasadę i pójść do klubu dla vipów, tak jak to robiła w Berlinie. Gdy była już przed wejściem do wysokiej klasy klubu nocnego, zatrzymał ją ochroniarz.
- A ty panienko dokąd?
- Ja? Zapewne do klubu...
- Nie widzisz przemądrzała dziewczynko, że to jest klub dla vipów?
- Nie widzisz nędzny ochroniarzyno, że ja jestem córką piłkarza?
- Taaa...a ja jestem baletnicą... Wypad stąd, bo Cię psami poszczuję... - groził wysoki, dobrze zbudowany facet
- Uważaj do kogo mówisz... - przerwała mu Pamela ściągając okulary
- Przecież ty...pani...
- Tak, nie żyję. A ty nic nie widziałeś... -  powiedziała blondynka wręczając mężczyźnie gruby stosik pieniędzy
- Oczywiście, nic nie widziałem...

 Blondynka stała przy barze i popijając drinka obserwowała bawiące się pary. Te sceny przypomniały jej o Philippie, który pozostawił po sobie tylko pustkę w jej sercu, która mogła wypełnić tylko zemsta. Zemsta i ... on! - przerwała swoje rozmyślenia Pamela zauważając portugalskiego piłkarza, dla którego tu przyleciała
- ... i co ja mam zrobić? Iść tam i wygarnąć o co chodzi, czy udawać nieznajomą i wyjaśnić to potem? - zastanawiała się dziewczyna
Na ogół była pewna siebie, mimo to teraz bała się podejść do grupki rozmawiających ze sobą facetów.
- Jeśli teraz nie spróbuję, to taka okazja już się nie nadarzy... ale może jednak zaryzykować i dać sobie z tym spokój? - myślała Pamela - Przecież on jest takim samym człowiekiem jak ja... Czego tu się bać?
Dziewczyna dopiła drinka do końca i zmierzała w kierunku grupki rozmawiających piłkarzy
- Hej! - powiedziała, gdy była już przy nich
- emm... My się znamy?
- Tak, znaczy nie do końca.... mam sprawę... - wycedziła blondynka - do Ciebie! - krzyknęła wskazując na Ronaldo
- Zaraz wrócę, zrobi kilka zdjęć i się odczepi! - powiedział Portugalczyk do swoich towarzyszy i poszedł za blondynką
- ... nie mogłaś poczekać do jutra z tym autografem?- zapytał, gdy byli już przy barze
- Co? Jakim Autografem? Nie chcę żadnego autografu. Jesteś takim samym człowiekiem z krwi i kości jak każdy, więc dlaczego miałabym Cię podziwiać?
- ...więc czego chcesz?
- Porozmawiać... napijesz się? - zapytała Niemka zamawiając alkohol
- Nie dzięki, szanuję się, nie piję!
- Ach tak... więc... ech... nie wiem jak zacząć...
- Streszczaj się, bo muszę już iść...
- Przecież nawet nie zaczęłam! - oburzyła się Pamela
- No tak... ale myślałem, że chcesz autograf, inaczej bym się nie zgodził...- powiedział piłkarz pisząc coś na karteczce pożyczonej od barmana
- Dobra idź już! Twoja strata... 
- To mój numer! - podał jej małą karteczkę - Spodobałaś mi się... Taka tajemnicza, lubię takie... wyszeptał wprost do ucha dziewczyny po czym wyszedł z klubu
- Tajemnicza... jeszcze się zdziwisz jak bardzo... - pomyślała Pamela wpatrując się w numer Portugalczyka 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Szósta notka za nami, a w zasadzie za mną... bo nikt już tutaj nie zagląda! :(
Tak jak obiecałam doprowadzę te opowiadania do końca, mimo że nikt tego nie czyta. 
Chyba Was zanudzam... he he...
Wiem, że nikogo to nie obchodzi, ale napiszę: Następna notka za tydzień!

Ashley